poniedziałek, 16 lutego 2009

Niedomickie Zakłady Celulozy wewnątrz

Pracowaliśmy na równinie. Była to monotonna równina. Pieśń o niej nie zabrzmiałaby ani jednym silniejszym dźwiękiem. Nie było tu lasów ni wzgórków - gdziekolwiek obróciłeś wzrok, pola i wsie osiadły płasko; odnosiłeś wrażenie, że patrzysz na wewnętrzną powierzchnię swej dłoni powiększoną monstrualnie. Ginął twój wzrok; czasem myślałeś, że w ogóle nie masz oczu i jesteś ślepcem. Człowiek głupiał.


Kazimierz powiedział do mnie kiedyś:
- Gdybym nie był komunistą, nienawidziłbym tego miejsca tak, jak nienawidzi śmierci człowiek, który kocha życie. Ja tu umieram.


Zbrojarz Kamiński, człowiek starszy, poważny i nadzwyczaj religijny, mówił:
- Po co ja tu, cholera, przyjechałem? Ja tu przestaję wierzyć w Boga. Zdaje mi się, że Bóg stwarzając świat zapomniał o tym kawałku ziemi, a może go i przeklął. Ja tu nie mogę żyć.


Ja sam starałem się milczeć. Nocami wychodziłem na dwór i patrzyłem w niebo; nad tą ziemią ono także wydawało mi się płaskie i nudne, gwiazdy - niepotrzebne i drażniące. Nie zaglądali tu do nas inni ludzie; samych siebie znaliśmy już na wylot: każdy z nas wiedział wszystko o żonie, dzieciach, domu czy kochance drugiego. Zdawało nam się, że powiedzieliśmy sobie już wszystko, co można.


Gazety na budowę przywoził nam listonosz z miasteczka odległego o kilkanaście kilometrów; gdy pił normalnie - gazety spóźniały się o jeden dzień; gdy trochę mocniej - gazety spóźniały się o dwa dni; a jak go przycisnęła chandra - to przez cały tydzień nie wiedzieliśmy, co się dzieje na świecie.


Kazimierz mówił:
- Co, do diabła spuchniętego! Gdybym nie był partyjniakiem, uciekłbym stąd do wszystkich choler. Pojechałbym do swojego brata: on jest proboszczem pod Małkinią. Zostałbym u niego dziadem kościelnym. Tylko mi wstyd; to jedyna rzecz, która mnie tu trzyma. Myślę o dniu, w którym będę stąd wyjeżdżał: mój wrzask będzie słychać aż w dziesiątej wsi.


- Cóż - mówiliśmy. - Aby do wiosny.


Wykorzystano fragmenty opowiadania "Robotnicy" ze zbioru "Pierwszy krok w chmurach" (1956). Autor: Marek Hłasko.

Do posłuchania: Trespassers William - Different Stars

wtorek, 10 lutego 2009

Niedomickie Zakłady Celulozy z zewnątrz

Niedomickie Zakłady Celulozy zostały zaplanowane w ramach projektu Centralnego Okręgu Przemysłowego w 1936 roku. Pierwsza produkcja celulozy zaczęła się w 1937 roku.


W 1939 roku fabryka produkowała 48 ton celulozy na dobę i zatrudniała 670 pracowników. Pod koniec wojny zakłady zostały wysadzone przez wycofujących się Niemców, ulegając prawie całkowitemu zniszczeniu. Decyzja o odbudowie zapadła w maju 1945. Odbudowa trwała do roku 1950, kiedy to NZC wyprodukowały pierwszą po wojnie partię celulozy.


W 1960 roku został oddany do eksploatacji wydział spirytusu posiarczynowego o zdolności produkcyjnej 4 mln litrów na rok. Ta technologia dawała podwójną korzyść, z jednej strony pozwoliła zmniejszyć agresywność ścieków, a z drugiej przynosiła produkt bardzo poszukiwany przez przemysł w całym kraju.


Do lat 80 zakłady były systematycznie rozbudowywane i unowocześniane. Po 1989 Niedomickie Zakłady Celulozy podzielone zostały na mniejsze na spółki i powoli zaczęły chylić się ku upadkowi...


Źródło: www.infoniedomice.prv.pl

Do posłuchania: Portishead - Roads