poniedziałek, 30 listopada 2009

Elektrownia przy ul. Targowej w Łodzi (EC1)

Ja chcę, żeby moja Łódź rosła, żeby miała pałace wspaniałe, ogrody piękne, żeby był wielki ruch, wielki handel i wielki pieniądz.

(...) bo pan dobrze wie, że płotkę zjada duży kiełbik, kiełbika zjada okoń, a okonia zjada szczupak, a szczupaka? Szczupaka zjada człowiek! A człowieka zjadają drudzy ludzie, jedzą go bankructwa, jedzą choroby, jedzą zmartwienia, aż go w końcu zjada śmierć. To wszystko jest w porządku i jest bardzo ładnie na świecie, bo z tego robi się ruch.


Elektrownia przy ul. Targowej w Łodzi (EC1) to pierwsza łódzka elektrownia zbudowana w 1907 roku.

W 1900 roku niemiecka firma Siemens & Halske złożyła ofertę na budowę i eksploatację elektrowni w Łodzi i otrzymała koncesję, ale jej nie sfinalizowała. W 1906 r. odstąpiła tę koncesję petersburskiemu Towarzystwu Elektrycznego Oświetlenia. Spółka, która eksploatowała już elektrownie w Petersburgu i Moskwie, wyasygnowała 10 milionów rubli i przystąpiła do budowy elektrowni, na przydzielonym terenie przy ul. Targowej 1.


Rozpoczęto od razu wytwarzanie energii elektrycznej przy pomocy zestawu złożonego z lokomobili Lanza i prądnicy niskiego napięcia o mocy 60 kW zainstalowanego w podziemiach Grand Hotelu przy ul. Krótkiej (ob. R. Traugutta) 3, tzw. „Prowizorium I”. Przystąpiono jednocześnie do budowy „centrali” i układania sieci kablowej, w dużej mierze podziemnej. Pierwsze roboty rozpoczęto 2 maja 1906 r. ułożeniem kabla niskiego napięcia - 120 woltów - od „Prowizorium I” sklepu „American Diamant Palace” przy ul. Piotrkowskiej 37. Ciekawe jest istnienie w Łodzi napięcia 120 woltów do początku lat 60. XX wieku w niektórych domach i dzielnicach, obok powszechnego napięcia 220 woltów. 7 maja 1906 r. kabel został włączony do eksploatacji. Wieczorem przed sklepową witryną zebrał się tłum, a wystawa rozświetlona była elektrycznością.


Elektrownia łódzka, druga pod względem wielkości w ówczesnym Królestwie Polskim po warszawskiej, nastawiała się głównie na dostawę energii elektrycznej dla przemysłu, gdyż było to dla fabryk znacznie wygodniejsze od użytkowania lokalnych maszyn parowych. Zainstalowane pojedyncze silniki elektryczne, o dużej mocy pełniły bez kłopotów tę rolę, jaką przedtem pełniła maszyna parowa.

Około 90% energii sprzedawanej w pierwszych latach jej działania służyło do napędu silników, w przeciwieństwie do elektrowni warszawskiej, która wówczas była niemal całkowicie elektrownią oświetleniową.



I wojna światowa na działalności łódzkiej elektrowni odbiła się niekorzystnie: spadło zapotrzebowanie na energię elektryczną. Wytwarzano trzykrotnie mniej energii, choć ilość odbiorców (przeważnie drobnych) nawet nieznacznie wzrosła.

Po wojnie zaczął się rozwój elektrowni. Na jej rozbudowę przeznaczano wszystkie zyski, ponieważ w tamtym czasie nie było komu ich wypłacać w formie dywidendy. Na odzyskanie prawa własności elektrowni byli koncesjonariusze poświęcili całe lata starań w okresie międzywojennym. Uciekali się do różnych kombinacji i oszustw. Elektrownia, która powinna być upaństwowiona (była upaństwowiona przez kilka pierwszych lat) przeszła znów w ręce prywatne, w dużej części niemieckie - po ominięciu przepisów traktatu wersalskiego.

Po II wojnie światowej elektrownię upaństwowiono. Wkrótce zaczęto budowy elektrociepłowni, które zmieniły zasady gospodarki elektrycznej i cieplnej w mieście, wprowadzając centralne ogrzewanie do mieszkań, szkół, szpitali, urzędów i fabryk oraz dostawy pary technologicznej do fabryk.


Po 1989 roku historia zatoczyła koło. Właścicielami Elektrociepłowni stały się spółki akcyjne. Pierwsza elektrownia później zaadaptowana na elektrociepłownię nie wytrzymała próby czasu, okazała się nieekonomiczna i przestarzała. W 2005 roku przestała działać.


Dawid Halpern szedł wolno Piotrkowską (...) i przypatrywał się miastu, które kochał całą swoją entuzjastyczną duszą.

Nie chciał pamiętać, że to miasto zabrało mu wszystko, co kiedyś posiadał po ojcu, że od łat wielu żyje z dnia na dzień, (...) ale nie tracił nadziei, szedł jednako przez życie, zapatrzony w Łódź i w jej potęgę, oszołomiony jej wielkością, zahipnotyzowany milionami, jakie się przewalały dookoła niego.

Nie miał dzieci, miał tylko żonę, na którą pracował, aby mogła corocznie jeździć do Franzensbadu leczyć się, sam zaś od wielu lat nie wychylał się za Łódź, nie dbał, co jada, jak mieszka, w czym chodzi, sam nic nie miał, ale był szczęśliwym, że miasto posiada coraz więcej, że mógł widzieć ten ruch szalony, przewalanie się towarów, huk maszyn pracujących, zgiełk na ulicach, zapchane składy, nowe ulice, milionerów, fabryki, wszystko, co składało się na ten kolos, który spał teraz pod cichym ciemnym niebem, przez które płynął księżyc.

Kochał Łódź, jak kochał fabrykantów i robotników i jak kochał nawet prostych chłopów, tłumnie ściągających na każdą wiosnę, bo większa ich liczba na ulicach mówiła, że znowu przybędzie miastu fabryk i domów, i ruchu. Kochał Łódź.
A co go obchodziło, że ta Łódź była brudna, źle oświetlona, źle zabrukowana, źle zabudowana, że domy waliły się corocznie na głowy mieszkańców, że w bocznych ulicach w biały dzień zarzynali się ludzie scyzorykami!

O takich głupstwach nie myślał, jak i nie myślał o tym, że tutaj tysiące ludzi marło z głodu, że tysiące ludzi gniło w nędzy, że tysiące ludzi walczyło całym wysiłkiem o nędzny byt i że ta walka, cicha i straszna przez swoją ustawiczność, walka prowadzona nawet bez nadziei zwycięstwa, zżerała więcej ludzi rocznie niźli najgroźniejsze epidemie.

Wykorzystano fragmenty powieści "Ziemia obiecana" - z rozdziałów IX, XIII i XIV (1899). Autor: Władysław Reymont.

Do posłuchania: Placebo - Crawl

wtorek, 11 sierpnia 2009

Polskie Zakłady Zbożowe w Kozłowie

Przedsiębiorstwo Przemysłu Zbożowo-Młynarskiego PZZ w Kozłowie.


W Kozłowie wybudowano w 1955 roku jeden z największych i najnowocześniejszych elewatorów zbożowych w Polsce o pojemności 32,5 tys. ton. Sprzęt do zakładów był sprowadzany między innymi z Austrii, Szwajcarii i Niemiec. Przechowywano tu zboże oraz produkowano mąkę i kaszę.


Był to jedyny zakład przemysłowy w Kozłowie. Dawał pracę ponad 300 ludziom. Należał do najlepszych w Polsce państwowych zakładów zbożowych (PZZ).


Kaszarnia dostarczała na dobę 75 ton kaszy, młyn - 300 ton mąki. Praca odbywała się na 3 zmiany. Po żniwach, kiedy nadchodził szczyt skupu zboża, ruch był ogromny.


Okres świetności skończył się w 1997 roku, kiedy XI Narodowy Fundusz Inwestycyjny sprzedał większość udziałów prywatnym spółkom International Business Poland oraz Unicorn Holding.


Zakład przestał funkcjonować w roku 2000.


Dziś dach jednego z bloków używany jako miejsce na anteny operatorów komórkowych i lokalnych dostawców internetu.

Do posłuchania: Beirut - Nantes

wtorek, 21 lipca 2009

Parowozownia - Rozwadów (pomieszczenia)

Parowozownia Rozwadów - pomieszczenia wewnętrzne.





Do posłuchania: Travis - One night

niedziela, 17 maja 2009

Parowozownia - Rozwadów

Parowozownia Rozwadów - hala główna.






Do posłuchania: The Doors - People are strange

wtorek, 31 marca 2009

Budynek administracyjny PKP - Rozwadów

W kancelarii dyżurnego ruchu wszystko było takie samo jak wtedy, nim ją opuściłem. Blok zamykający zapory drogowe nadal przypominał ogromną katarynkę albo automat do gry, stół telegraficzny stał pod oknem, z którego rozpościerał się widok na pięciokilometrowej długości drogę polną wysadzaną starymi jabłoniami, drogę, na której końcu błyszczał zamek...


Teraz otworzył drzwi do swojego gabinetu. Nikt by się nie spodziewał, że zawiadowca tak malutkiej stacyjki ma w ten sposób urządzony gabinet. Perski dywan lśnił nieodmiennie czerwonymi i błękitnymi kwiatami, trzy tureckie taborety podkreślały jeszcze jego orientalny charakter.


Oprócz tego stała w gabinecie służbowa kanapa pokryta ceratą koloru czekolady, a na ścianie wisiał piękny obraz olejny przedstawiający parowóz pociągu pospiesznego...


Usiadłem i powiedziałem:
- To jeszcze nie wszystko, panie zawiadowco, niech pan spojrzy! - Ująłem pana zawiadowcę za rękaw i pokazałem:
- O tu na tym miejscu, cerata pękła na całej szerokości...
- Kanapę zniszczyli! - krzyczał pan zawiadowca - Rozdarli na pół kanapę zawiadowcy! A dzieje się tak dlatego, że nic już nad ludźmi nie ma! Ani Boga, ani mitu, ani alegorii, ani symbolu. Jesteśmy sami na świecie, dlatego wszystko jest dozwolone...


Odchyliłem zieloną zasłonkę i zacząłem sprzedawać bilety, z półmroku poczekalni wynurzali się podróżni, kupowali bilety i znów pogrążali się w ciemnych kątach; niechętnie wychodzili na mroźne powietrze, obserwując dyżurnego ruchu domyślali się, czy to ich pociąg osobowy właśnie przyjeżdża...


...niekiedy zachowywałem się wobec podróżnych złośliwie: do przyjazdu pociągu osobowego brakowało jeszcze pół godziny, a ja już ubierałem się, podnosiłem kołnierz i wychodziłem na peron, tak jakbym szedł powitać ten ich pociąg osobowy, podróżni wysypywali się za mną, ja natomiast przechadzałem się chwilę, stawiałem przy torze latarnię i wracałem do ciepłej kancelarii; przemarznięci wracali również do pieca w poczekalni, skąd obrzucali mnie nieprzyjaznymi spojrzeniami.

Wykorzystano fragmenty książki "Pociągi pod specjalnym nadzorem" (1965). Autor: Bohumil Hrabal.

Do posłuchania: Shivaree - Goodnight moon

wtorek, 24 marca 2009

Wieża ciśnień - Charzewice

Wieża ciśnień to budynek, na którego szczycie znajduje się zbiornik wody. Woda gromadzona w zbiorniku rozprowadzana jest rurami do miejsc docelowych. Zbiornik w wieży umieszczony jest wysoko, żeby uzyskać odpowiednie ciśnienie rozprowadzanej wody. Do zbiornika woda doprowadzana jest za pomocą pomp. Ze zbiornika w wieży woda jest rozprowadzana do ostatecznych odbiorców poprzez sieć wodociągów bez dodatkowego zasilania - na zasadzie grawitacji.


Wieża ciśnień była wykorzystywana jako podstawowe urządzenie do rozprowadzania wody. Obecnie wieże ciśnień prawie całkowicie zostały wyparte przez hydrofory i pozostały głównie jako awaryjne źródło wody (do celów przeciwpożarowych), ponieważ mogą dostarczyć stosunkowo dużo wody przy całkowitym braku zasilania.

Do posłuchania: Jethro Tull - Locomotive Breath

niedziela, 22 marca 2009

Kapliczka - Maryja z Rozwadowa

Budynek, na którym umieszczona jest kapliczka pochodzi z 1906 roku. Położony jest na ulicy Rozwadowskiej (dawniej ulica Pańska). Został zbudowany przez Towarzystwo Gimnastyczne "Sokół" (założone w 1867 roku we Lwowie).


W budynku tym mieściło się kiedyś kasyno, kino, biblioteka, czytelnia, kawiarenka, kluby wokalne, teatralne, taneczne, działał klub mandolinowy.

Do posłuchania: Ayub Ogada - Kothbiro

sobota, 14 marca 2009

Fort - Salis Soglio I i Borek XV

Fort Salis-Soglio usytuowany jest 6km od Przemyśla. Został wzniesiony w latach 1882-1886 i nazwany imieniem generała Salisa Soglio (w służbie Austro-Węgier), który był jego konstruktorem i dyrektorem budowy. Załogę fortu stanowiło według różnych źródeł od 400 do 520 żołnierzy i 8 do 15 oficerów. Żołnierze i oficerowie przebywający w forcie korzystali z bardzo rozbudowanego zaplecza technicznego i sanitarnego. Fort zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz był oświetlony (oświetlenie gazowe), zaś pomieszczenia w których zakwaterowani byli żołnierze ogrzewane były piecami węglowymi. Żołnierze mieli również do dyspozycji dwa zespoły ubikacji. Fort dysponował łącznością telefoniczną z innymi fortami.


Kiedy cała załoga fortowego wału poległa, pozostali żołnierze wycofali się w kierunku wnętrza fortu i zamknęli kuloodporne bramy. Ci, którzy ocaleli nie próżnowali, kładąc ogień zaporowy ze wszystkich karabinów by nie dopuścić kolejnej fali Rosjan. Zażądali też ognia szrapnelowego z sąsiednich fortów na własne stanowiska. Nie wyeliminowanie z walki austriackich karabinów maszynowych i dział wertykalnych w kaponierach miało dla Rosjan fatalne skutki. Najwyższe straty poniósł nacierający 73 krymski pułk piechoty, który prawie w całości pozostał na polu bitwy.

(nieznane źródło historyczne)


Aktualnie fort leży bezpośrednio przy granicy Polsko - Ukraińskiej i niektóre jego element fortyfikacyjne są niedostępne.


Fort Borek to ostatni fort w zewnętrznym pierścieniu obronnym Twierdzy Przemyśl. Jednocześnie jest to fort, który spina i zamyka tym samym cały pierścień obronny opasujący miasto, a liczący w obwodzie około 45 km. Fort XV Borek był fortem pancernym, międzypolowym, wybudowanym ok 1890 r. położonym na wzgórzu 200m n.p.m.


Fort zniszczony w ok. 50%. Na uwagę zasługują zachowane dwukondygnacyjne koszary ze ścianami ceglanymi i stropami stalowo betonowymi, a także brama wjazdowa do fortu z ceglanymi murami oporowymi. Do fortu prowadzi droga forteczna pokryta obecnie masą bitumiczną.

źródło: www.przemysl24.pl

Do posłuchania: Guns N' Roses - Better

czwartek, 5 marca 2009

Cerkiew - Oleszyce

Cerkiew w Oleszycach pod wezwaniem świętego Onufrego została wybudowana w roku 1809. Cerkiew greko-katolicka jest nieużytkowana od 1947 roku. W latach 50. służyła jako magazyn.


Pogodna Światłości Ojca świętej chwały,
Nieśmiertelnego Pana niebiosów i ziemi,
Jezu Chryste! Pod zachód dzień nam dobiegi cały
I gwiazdę już wieczorną oczami naszymi
Oglądamy w niebie. Ku czci Twojej, Boże,
Ojcze, Synu i Duchu Świętości, śpiewamy,
Boś godzien jest, o Panie, by o każdej porze
Głoszono Twoją chwalę zbożnymi pieśniami.
O wielki Synu Boży, Tyś życia szafarzem,
Przeto Ci świat pieśń chwały wdzięcznie składa w darze.

(prawosławna Modlitwa o zachodzie słońca - jest najstarszym znanym hymnem chrześcijańskim)


Święty Onufry był pustelnikiem, który żył na początku IV w. Miejscem jego działalności były tereny współczesnego Egiptu. Według legendy i apokryfów święty Onufry spędził 60 lat na pustyni. Tam w każdą niedzielę odwiedzał go anioł z komunią świętą. Na wizerunkach przedstawiany jest jako starzec z długimi, białymi włosami i brodą sięgającą aż do ziemi oraz przepaską z gałęzi i liści. Był orędownikiem w sprawach wyboru małżonka i posiadania potomstwa. Kult świętego Onufrego rozprzestrzenił się głównie na Wschodzie. Relikwie świętego znajdują się w Sutera na Sycylii.


Źródło: Horodek - miejsce kultu świętego Onufrego

Do posłuchania: Husky Rescue - New Light of Tomorrow

niedziela, 1 marca 2009

Cerkiew - Oleszyce Stare

Cerkiew w Oleszycach Starych została wybudowana w roku 1913 jako cerkiew greko-katolicka pod wezwaniem Opieki Najświętszej Marii Panny.





Symbole Ewangelistów: wół, lew, orzeł, człowiek, mają swoje źródło w czterech istotach żyjących, o których mowa w wizji Ezechiela (1,1—14) i w apokaliptycznym widzeniu św. Jana (Ap 4,6—8). Te cztery istoty żyjące łączą w sobie symbole najwyższych sił natury i życia. Każde z trzech zwierząt ucieleśnia szczególny typ siły fizycznej: w lwie jest ona potężna, ognista i nieujarzmiona, w wole — odporna i wytrwała w orle wyraża się zwłaszcza w ostrości wzroku oraz w wysokości i szybkości lotu. Człowiek zaś, jako istota obdarzona cieszy się siłami wyższej inteligencji i mocnej, rozważnej woli.


Symbole przypisywano do Ewangelistów w następujący sposób:
Mateuszowi przypisywano symbol człowieka.
Symbolem Ewangelisty Marka jest lew.
Symbolem świętego Łukasza jest wół.
Janowi przypisuje się symbol orła.


Cerkiew w Oleszycach Starych posiada malowidła czterech Ewangelistów na czterech głównych kolumnach.


Do posłuchania: Lamb - Gabriel

poniedziałek, 16 lutego 2009

Niedomickie Zakłady Celulozy wewnątrz

Pracowaliśmy na równinie. Była to monotonna równina. Pieśń o niej nie zabrzmiałaby ani jednym silniejszym dźwiękiem. Nie było tu lasów ni wzgórków - gdziekolwiek obróciłeś wzrok, pola i wsie osiadły płasko; odnosiłeś wrażenie, że patrzysz na wewnętrzną powierzchnię swej dłoni powiększoną monstrualnie. Ginął twój wzrok; czasem myślałeś, że w ogóle nie masz oczu i jesteś ślepcem. Człowiek głupiał.


Kazimierz powiedział do mnie kiedyś:
- Gdybym nie był komunistą, nienawidziłbym tego miejsca tak, jak nienawidzi śmierci człowiek, który kocha życie. Ja tu umieram.


Zbrojarz Kamiński, człowiek starszy, poważny i nadzwyczaj religijny, mówił:
- Po co ja tu, cholera, przyjechałem? Ja tu przestaję wierzyć w Boga. Zdaje mi się, że Bóg stwarzając świat zapomniał o tym kawałku ziemi, a może go i przeklął. Ja tu nie mogę żyć.


Ja sam starałem się milczeć. Nocami wychodziłem na dwór i patrzyłem w niebo; nad tą ziemią ono także wydawało mi się płaskie i nudne, gwiazdy - niepotrzebne i drażniące. Nie zaglądali tu do nas inni ludzie; samych siebie znaliśmy już na wylot: każdy z nas wiedział wszystko o żonie, dzieciach, domu czy kochance drugiego. Zdawało nam się, że powiedzieliśmy sobie już wszystko, co można.


Gazety na budowę przywoził nam listonosz z miasteczka odległego o kilkanaście kilometrów; gdy pił normalnie - gazety spóźniały się o jeden dzień; gdy trochę mocniej - gazety spóźniały się o dwa dni; a jak go przycisnęła chandra - to przez cały tydzień nie wiedzieliśmy, co się dzieje na świecie.


Kazimierz mówił:
- Co, do diabła spuchniętego! Gdybym nie był partyjniakiem, uciekłbym stąd do wszystkich choler. Pojechałbym do swojego brata: on jest proboszczem pod Małkinią. Zostałbym u niego dziadem kościelnym. Tylko mi wstyd; to jedyna rzecz, która mnie tu trzyma. Myślę o dniu, w którym będę stąd wyjeżdżał: mój wrzask będzie słychać aż w dziesiątej wsi.


- Cóż - mówiliśmy. - Aby do wiosny.


Wykorzystano fragmenty opowiadania "Robotnicy" ze zbioru "Pierwszy krok w chmurach" (1956). Autor: Marek Hłasko.

Do posłuchania: Trespassers William - Different Stars

wtorek, 10 lutego 2009

Niedomickie Zakłady Celulozy z zewnątrz

Niedomickie Zakłady Celulozy zostały zaplanowane w ramach projektu Centralnego Okręgu Przemysłowego w 1936 roku. Pierwsza produkcja celulozy zaczęła się w 1937 roku.


W 1939 roku fabryka produkowała 48 ton celulozy na dobę i zatrudniała 670 pracowników. Pod koniec wojny zakłady zostały wysadzone przez wycofujących się Niemców, ulegając prawie całkowitemu zniszczeniu. Decyzja o odbudowie zapadła w maju 1945. Odbudowa trwała do roku 1950, kiedy to NZC wyprodukowały pierwszą po wojnie partię celulozy.


W 1960 roku został oddany do eksploatacji wydział spirytusu posiarczynowego o zdolności produkcyjnej 4 mln litrów na rok. Ta technologia dawała podwójną korzyść, z jednej strony pozwoliła zmniejszyć agresywność ścieków, a z drugiej przynosiła produkt bardzo poszukiwany przez przemysł w całym kraju.


Do lat 80 zakłady były systematycznie rozbudowywane i unowocześniane. Po 1989 Niedomickie Zakłady Celulozy podzielone zostały na mniejsze na spółki i powoli zaczęły chylić się ku upadkowi...


Źródło: www.infoniedomice.prv.pl

Do posłuchania: Portishead - Roads